środa, 15 stycznia 2014

Na zakupach po małe minimum.

Cześć!
Dziś poczyniłam niewielkie zakupy w związku z moimi brakami w kosmetykach do higieny/pielęgnacji. Powiem, że na dwa skusiłam się właśnie dzięki blogerkom i głównie vlogerkom. Przypuszczam, że gdybym nie wypatrzyła tych kosmetyków w ich filmikach to pewnie (ba! na pewno!) nie zwróciłabym na nie uwagi w drogerii. Jednym z nich jest olejek pod prysznic z firmy Isana. Nie ukrywam, że zawszę tą firmę omijałam szerokim łukiem, wydawała mi się bardzo sztuczna z chemicznymi zapachami. Dlatego bardzo byłam zdziwiona, gdy ujrzałam go wśród vlogerek (między innymi u Nissiax83, która i tym razem przywiozła go z sobą z Polski). Akurat skończył mi się żel pod prysznic, więc stwierdziłam, że nie szkodzi go wypróbować. Szczególnie, że kosztował 5.59 zł. Także nic nie tracę. O zapachu nie wspomnę... nie pachnie rybą jak wiele dziewczyn stwierdziło, ale daleki jest od ideału. Nie miałam go jeszcze okazji wypróbować przy dzisiejszym prysznicu, bo... i tu w geście rozrzutności postanowiłam kupić jeszcze jeden żel (na usprawiedliwienie dodam tylko, że był równie tani!), na który skusiłam się dzięki ładnemu zapachowi (choć wśród recenzji na kwc znalazłam stwierdzenia : "ludwik", "pachnie mydłem" i inne tym podobne) - mi się na pierwszy rzut nosa podobał. Jest to "Żel+Oliwka" z firmy Lirene o zapachu mango. Nie wiem czy faktycznie tak pachnie, bo jakoś nie miałam okazji wąchać mango...bardziej powiedziałabym, że pachnie męskim żelem pod prysznic, ale mi to w zupełności nie przeszkadza - wręcz przeciwnie. Niestety spotkało mnie już jedno rozczarowanie... Skóra po samym prysznicu nie była jakoś wybitnie nawilżona, ale też nie była wysuszona...Niestety po 10 minutach była i to aż w nadmiarze. Także szybko ratowałam się balsamem do ciała, bo wszędzie było widać białe miejsca... z przesuszenia. Nie wiem czy to efekt jednorazowy, taka gafa, czy on będzie miał takie działanie, ale dam mu jeszcze szansę. Przejdźmy dalej. Drugim produktem, który wypatrzyłam na kanale u Nieesia25 (u Nissiax83 także, pokazywała go nawet w ostatnim filmiku o przywiezionych z Polski kosmetykach, o ilę się nie mylę) jest odżywka z firmy Garnier - Ultra Doux. Odżywka do włosów zniszczonych z olejkiem z awokado i masłem karité. Na kwc znajdziecie wiele pozytywnych opinii na temat tej odżywki, choć ja nie zwracam tak na to uwagi. I nie chcę zapeszać, nie chcę z góry zachwalać, ale użyłam ją dzisiejszego wieczoru i nie mogę zabrać rąk od moich włosów. Faktycznie są milsze w dotyku. Nie puszą się, nie są też obciążone. Czy pomoże moim włosom na dłuższą metę to się okaże, ale potajemnie trzymam za nią kciuki i mam wrażenie, że się polubimy. Dziś czuję się jakbym miała włosy rodem z reklamy. Aż chce mi się nimi machać w każdą stronę :D. Ostatnim produktem, po który właściwie byłam wręcz zmuszona sięgnąć, jest szampon z Head & Shoulders ( Nie wiem jak i gdzie, nie wiem skąd, ale nabawiłam się łupieżu :(( . Nie używam lakieru, nie używam gum, past stylizujących ani żadnych podobnych cudów, nigdy nie miałam takich problemów, aż tu naglę, winowajca jest jeden - któryś z moich dotychczasowych szamponów - zamorduję drania! W ogóle czuje się jakbym zaniedbała trochę moje włosy - zaczęły bardzo wypadać (poratowałam się choć po części moim ukochanym Tangle Teezer), mają bardzo wysuszone pasma, pewnie stąd pomysł na nową odżywkę, żeby choć trochę je podregenerować. Czaję się jeszcze na maskę z Stapiz z serii "Sleek Line". Obiecuję im poprawę.). Nastawiałam się na ten z serii " Procter & Gamble" , a mianowicie "Hairfall Defense - do włosów wypadających", który ma bardzo pozytywne opinie na kwc, ale niestety w moim Rossmannie , w którym akurat robiłam zakupy, towar był bardzo wybrakowany i tego akurat nie znalazłam . Znalazłam za to całą serię innych szamponów z Head & Shoulders. I oczywiście nie mogłam się zdecydować. Wybrałam ten o zapachu zielonego jabłuszka (swoją drogą producent obiecuje nam długotrwale utrzymujący się zapach, ale czytałam to, że to bujdy). Pachnie trochę, a właściwie całkowicie jak te szampony jabłuszkowe dla dzieci (np. z avonu) i kojarzy mi się to z dzieciństwem, dlatego zapach jak najbardziej mi nie przeszkadza. Plącze włosy (sytuacje ratuje odżywka) i pewnie nie działa zbawiennie na włosy, ale Pani w drogerii powiedziała mi bardzo mądrą i przydatną rzecz - szampon ma być dopasowany do skóry głowy, a nie do włosów. Do włosów dopasowujemy odżywki. Nie wiem czy to prawda, ale tym właśnie postanowiłam się sugerować. Cała reszta mnie nie obchodzi - niech tylko zbawiennie rozprawi się z moją dolegliwością. Resztą zajmie się odżywka. 



Takie minimum, potrzebne każdemu, a cieszy. Dziś miałam bardzo ciężki egzamin (który dostarcza zawsze najwięcej nerwów i zabiera dużo czasu), więc choć trochę się odstresowałam. 
A Wy jakie używacie żele, szampony i odżywki? Macie jakieś ulubione? 
Ściskam!

 
Lissie - Shameless

 Trochę głos Lissie w tej piosence przypomina mi Gwen Stefani za młodości ( mniej więcej od roku 2005 (gdy zaczęło się od piosenki Rich Girl) do 2007 (4 in the morning i te klimaty). Zgadzacie się? Ale mimo wszystko bardzo lubię i jedną i drugą wokalistkę, a piosenka chodzi za mną cały dzień.

18 komentarzy:

  1. uwielbiam kosmetyki z garniera, ale ja wolę szampony z serii fructis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że po raz pierwszy używam z Garnier kosmetyków do włosów (do włosów, bo z innymi już miałam styczność, z żelem do mycia buzi, albo np. bardzo lubie balsam do ciała (ten czerwony do bardzo suchej skóry) z Garnier)

      Usuń
  2. lirene fajna firma :)
    Byłam na skałkach nad morzem a potem robiłam szablony na bloga więc dla mnie to był miło spędzony czas :) Dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajna, fajna, ale mam mieszane uczucia puki co do tego żelu. ;)
      Na skałkach...o to ciekawy weekend miałaś, nie marnujesz czasu :D . Co do szablonów, dla siebie czy dla kogoś?? Gdzie można zobaczyć Twoje prace?:)

      Usuń
  3. Też kupiłam własnie ten żel z oliwką pod prysznic - całkiem fajny,a odżywki z Garniera bardzo lubie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mam przekonania do odzywki ultra doux... Wiem ze wszyscy ja zachwalaja na blogach, ale nie mam poczucia zeby jakoś super nawilzala moje włosy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to ja zawsze powtarzam - każdemu pasuje co innego. Twoje włosy najwidoczniej oczekują czegoś innego!:)
      Polecam w takim razie z Schwarzkopf - czarną z tej serii Gliss Kur. Odżywkę, tą do zmywania. Do bardzo zniszczonych włosów. Jest genialna! :) Szampon z resztą też.

      Usuń
  5. Mam odżywkę jabłkową z headandshoulders i włosy po niej tak pięknie pachną! :)

    ciasteczkoyeah.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Szampon z tej serii Garniera też jest boski :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo chętnie, ale puki co muszę się rozprawić z tym co mam

      Usuń
  7. Wszyscy uwielbiają tą odżywkę z Garniera i cały czas zastanawiam się nad jej kupnem.Koniecznie opisz swoje wrażenia o niej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jeśli zawróci mi w głowie to na pewną się tym z Wami podzielę. Jak na początek z efektu jestem zadowolona. Jak będzie na dłuższą metę - dam znać. ;) A może przetestuj też sama? Kosztuje tylko 7 złotych, więc nie majątek :)

      Usuń
  8. Też używałam tej odżywki do włosów z Garniera i zadziałała ona u mnie podobnie jak u Ciebie. Włosy naprawdę były bardzo miękkie i miłe w dotyku :) Chyba do niej powrócę, bo z przyjemnością zużyłam ją do końca. Na szczęście moje włosy nie są wymagające więc używam tylko szamponu z Avonu (już chyba 4 butelkę) i obojętnie jakiej odżywki. Czasem zdarzy mi się nie użyć żadnej odżywki i też jest OK :) W wakacje używałam perłowego żelu pod prysznic z isany. I byłam zadowolona. :) A o tym olejkowym żelu słyszałam, że jest bardzo rzadki i przelewa się przez palce. Ale Może Ci podpasuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś już pewnie sprawdzę ten olejek, bo nie wytrzymam :D Ja lubię jak żele ładnie pachną, zimą uwielbiam słodkie, mocne zapachy, ale skusiły mnie opinie dziewczyn, a nie było nic ciekawego akurat w tym Rossmannie. ;)

      Usuń
  9. moja koleżanka po Head&Shoulder tez ma po nim łupież :(

    musiałam narobić apetyt :D
    oj muszę sie wziasc za hiszpański ale większość czasu spędzam na sali treningowej a potem jak przychodzę to kładę sie spać ze zmęczenia ^^

    o matko - jesteś z Rzeszowa - bo ja niedaleko Rzeszowa mieszkam! ^^ i bywam w Rzszowie ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że u mnie on się tak nie sprawdzi tylko rzeczywiście pomoże.
      Co do hiszpańskiego będę trzymać kciuki!:) Kup sobie fiszki z tego języka i codziennie po treningu wylosuj jedną, powtórz sobie kilka razy (np. pod prysznicem) i rano przypomnij, i tak codziennie po jednym słówku:)
      Pytałaś też czy mieszkam w Rzeszowie. Niestety nie (niestety, bo bardzo mi się to miasto podoba!), ale bywam tam czasami, bo mój tata często współpracuje z tamtejszym teatrem (Maska). ;)) Ja niestety mieszkam bardzo daleko od Rzeszowa, bo aż w województwie podlaskim. Szkoda, bo może miałybyśmy okazję się kiedyś spotkać, ale kto wie...może jeszcze kiedy :D

      Usuń